…wczoraj (a właściwie już dzisiaj), chciałam spać i nie mogłam…
Jeśli masz ochotę na dłuższą „story”… 1 klick w zdjęcie….
Miłego czytania 🙂
Bezsenność w… upsss… „na wyspach”.
Tak powinnam nazwać ten pościk.
Położyłam się do łóżka jakieś 3-4 godziny temu… i nic. Nie mogłam zasnąć. Wstałam. Nalałam wody do wanny i wzięłam dłuuuugą, ciepłą kąpiel. Płyn do kąpieli o łagodnym, uspokajającym zapachu… mnóstwo piany… świece dające delikatną, kojącą poświatę a do tego lampka wina…
Najpierw leżałam zanurzona w ciepłej wodzie. Błogie uczucie. Rozluźnienie… prawie rozleniwienie… Powoli umyłam włosy, nałożyłam odżywkę i znów zanurzyłam się w błogim nic-nie-robieniu.
Potem namydliłam całe ciało pachnącym żelem do kąpieli. Łazienkę wypełnił aromat słodkich migdałów przełamanych nutą gorzkiej pomarańczy. Uwielbiam to uczucie, gdy dotykiem pieszczę swoje ramiona, brzuch, nogi… pokrywam pianą piersi, pupę… a potem spłukuję… ciepła woda spływająca po mojej skórze… jak najdelikatniejsza pieszczota…
Wychodzę z wanny, biały dywanik pod bosymi stopami. Staję naga i mokra przed lustrem. Temperatura w łazience jest niższa niż temperatura wody… moje gorące ciało paruje. Lustro pokryte jest delikatną mgiełką, widzę jedynie zarys swojej sylwetki. Wyciągam ręce, przecieram lustro. Spoglądam wprost w zielone oczy. Sięgam po oliwkę, otwieram ją i zaczynam „oliwkową Mię na mokro”. Pokrywam oliwką każdy centymetr mojej skóry… uwielbiam dbać o siebie. Delikatnie masuję stopy, łydki, uda… pieszczota zwinnych dłoni – boskie uczucie. Gdy już cała jestem „oliwkowa”, gdy już jestem śliska i błyszcząca, sięgam po szlafrok… owijam się nim i rozkoszuję się jego miękkością… I tak mijają chwile…
A teraz ubrana w piżamkę siedzę na sofie i piszę… Może ktoś to przeczyta? Ot, taki rytuał Mii…
Spróbuję usnąć…
Dobranoc (po raz kolejny tej „nocy”).